Święta Hildegarda z Bingen, benedyktyńska mniszka i wizjonerka XII wieku, pozostawiła po sobie nie tylko spuściznę duchową, ale również unikalny system medycyny i dietetyki, który do dziś inspiruje zwolenników holistycznego podejścia do zdrowia. Jej zalecenia żywieniowe opierały się na harmonii ciała, duszy i ducha, a wybór konkretnych pokarmów miał bezpośredni wpływ na równowagę wewnętrzną człowieka. Jednym z bardziej interesujących aspektów jej zaleceń jest podejście do warzyw strączkowych, czyli składników, które dziś uznawane są za zdrowe i pełnowartościowe, ale w jej systemie nie zawsze znajdowały uznanie. Co o warzywach strączkowych pisała św. Hildegarda z Bingen. O tym w naszym najnowszym wpisie. Zapraszamy do lektury.
Ostrożność w podejściu do roślin strączkowych wg. św. Hildagardy
W przeciwieństwie do współczesnych diet roślinnych, które chętnie sięgają po fasolę, groch czy soczewicę jako źródła białka, św. Hildegarda z Bingen wykazywała dużą rezerwę wobec większości warzyw strączkowych. W jej pismach pojawia się przekonanie, że tego rodzaju pokarmy obciążają organizm, prowadząc do wzdęć, osłabienia układu trawiennego i zaburzeń równowagi humoralnej. Podkreślała, że rośliny te zawierają tzw. „szkodliwe soki”, które mogą zakłócać funkcjonowanie organizmu, zwłaszcza jeśli spożywane są w nadmiarze lub nieodpowiednio przygotowane.
Wyjątki i dopuszczalne formy
Mimo generalnego sceptycyzmu, nie wszystkie jednak strączki zostały jednoznacznie wykluczone z diety hildegardiańskiej. Cieciorka, znana dziś jako ciecierzyca, była uznawana za znacznie łagodniejszą dla organizmu i mogła pojawić się w diecie w ograniczonych ilościach. Jej neutralny charakter i mniejsze właściwości wzdymające czyniły ją bezpieczniejszą alternatywą dla bardziej drażniących odmian fasoli czy grochu. Istotne było jednak odpowiednie jej przygotowanie, poprzez długie gotowanie, doprawienie rozgrzewającymi przyprawami i unikanie łączenia z ciężkostrawnymi składnikami.
Dodatkowo w myśli św. Hildegardy żywienie miało charakter głęboko terapeutyczny. Pokarm nie tylko odżywiał ciało, ale również wpływał na stan ducha i równowagę emocjonalną. Dlatego wybór produktów spożywczych musiał być przemyślany, a ich spożycie, umiarkowane. Strączki, jako pokarmy trudniejsze do strawienia, nie powinny dominować w codziennej diecie. Były przeznaczone raczej dla osób silniejszych, o dobrym trawieniu, w odpowiednim okresie roku i z zachowaniem zasad przygotowania.
Współczesna interpretacja dawnych zaleceń
Dziś, analizując zalecenia św. Hildegardy, wiele osób zastanawia się, jak je pogodzić z wiedzą dietetyczną XXI wieku. Strączki są cenione za wysoką zawartość białka, błonnika i mikroelementów. Jednak z perspektywy hildegardiańskiej kluczowa pozostaje zasada harmonii i umiaru. Nawet wartościowe produkty mogą być dla niektórych szkodliwe, jeśli są spożywane bez refleksji nad indywidualnymi potrzebami ciała i kondycją zdrowotną. Dieta inspirowana naukami św. Hildegardy z Bingen nie wyklucza więc strączków całkowicie, ale zaleca podchodzenie do nich z ostrożnością i szacunkiem dla mądrości ciała.
Zalecenia św. Hildegardy uczą uważności wobec tego, co trafia na nasz talerz. Warzywa strączkowe, mimo że popularne i uznawane za zdrowe, nie zawsze jednak będą sprzyjać każdemu organizmowi. Warto więc, czerpiąc z jej nauk, wsłuchiwać się w potrzeby własnego ciała i kierować się nie tylko modą dietetyczną, lecz przede wszystkim zasadą harmonii, która stanowiła fundament całej jej filozofii życia i zdrowia.